Bar

MrSiM

- Seba opanuj się, nie będę się z tobą kochać piąty raz - trochę odpychała Alexa
- Może zanieśmy ją do domu?

Jeanelle

-Poradze sobie-rzekł, i wziął ją na ręcę-Miło było cię poznać. i wyszedł z Beccą do siebie.

MrSiM

Becca już widziała, że tam sasha siedzi
- No heej, fajnie, że jesteś. Dzisiaj będziemy Emmą i Xeną, tam widzę, że siedzą jacyś bogacze, poderwiemy ich i wyciągniemy im kasę z portfela - oczywiście Becca szeptała to do ucha Sashy, aby Alex tego nie słyszał no i nie usłyszał, potem zamówiły picie i Becca poszła tam gdzie był Alex
Sasha nie wrzuciła Becce kokainy do szklanki tylko pigułkę gwałtu, chciała aby ci faceci ją zgwałcili
- No Alex to ruszamy do akcji

Jeanelle

Gdy zoabcyzł, że coś Sasha wrzuca do szklanki Becci, szybko podszedł do niej, i zamknał reće jej kajdankami, które dał mu Damen.
-Jesteś aresztowana-wyszeptał jej do ucha, i ją wyprowadził. Becca ostatkami sił doszła sama do samochodu, a w samochodzie straciła świaodmość. Pojechali do gabinetu Damen'a.
[wychodza]

Jeanelle

Siedziala sama. Płakała, i popijała martini, na przemian z wódką.
Nie wiedziała za bardzo co ma robic. Chyba miała już dość, chyba jej serce suzkało miłości
Otrząsneła się, wytarła łzy chusteczka.
Jesteś Clarissa Donathan-pomyslała sobie i uśmiechneła się sama do siebie, teraz popijając kolorowego drinka.

MrSiM

James przechodził akurat sobie koło baru, bo miał zamawiać drinka gdy nagle zobaczył Clarissę, z którą tańczył na imprezie u Brit i Luka
- Cześć Clarissa, co się stało, że płaczesz - usiadł obok niej i dał jej chusteczki do nosa

Jeanelle

-Cholera-pomyslała. Nie chciała by ktokolwiek widział, że płakała.
-Hej James, tak? A wpadło mi coś do oka tylko,-uśmeichneła się.-Czego się napijesz?

MrSiM

- Ja się chcę napić porządnego piwa, bo nie chce myśleć o Jezabell, pewnie widziałaś wszystko na imprezie. Ta szmata mnie wykorzystała i jeszcze robi mi głupie zasadzki na mnie.

Jeanelle

-A moze po prostu nie wykorzystała, a nie kochała, albo kochała ale przestała. Poza tym kto pierwszy zaczął James.-powiedziała. I żałowała, że najechała tak na tego biednego człowieka.-Przepraszam, że tak wyjeżdżam na Ciebie, nie mam za dobrego dnia dzisiaj-westchnęłą.

MrSiM

- Rozumiem - westchnął na chwilę i napił się piwa tak, że miał białe wąsy z piany
- A czemu masz dzisiaj zły dzień?

Jeanelle

-Bo faceci to bezinteresowne swinie, które tylko chcą się dobrac nam do majtek-powiedział, pełna złości.

MrSiM

- Aha, nie martw się, ja ci się nie dobiorę do majtek, bo od czasu z Jesse już zakończyłem randkowanie na zawsze, a poza tym wolę więcej czasu poświęcać synowi

Jeanelle

-Masz syna?-podniosła brwi do góry.-Ile ma lat? I jak się nazywa? Opowiedz mi o nim.

MrSiM

- Mam syna, ma 6 lat nazywa się Jack. Jego matka już nie żyje, ale nie była ona normalną osobą, bo była kanibalem, została zamordowana jak mieszkałem w Fairview, biedak jeszcze zobaczył jak ona umiera wykrwawiając się

Jeanelle

-O mó boże, potworna trauma. Mówi o mamie, jak się trzyma?-spytała, wyraźnie się przejmując.