Sala VIP-ów

Jeanelle

-No dobrze wyjdźmy zatem-powiedział i wszyli. Owionęło ich zimne powitrze. Zobaczył, że Becca lekko zadrżała, więc zdjął marynarkę, otulił Beccę niąi dodatkowo przytulił.

MrSiM

- Co byś powiedział na wspólny weekend gdzieś, z dala od wszystkich, tylko my we dwoje - Becca zaczęła się do niego tulić i patrzeć mu prosto w oczy
Marylka poszła w stronę bufetu i zaczęła wcinać wszystkie potrawy jakie tam były dostępne
Barney dalej siedział sobie przy stole i spoglądał sobie na Clary, która tańczyła z Jack'iem

Jeanelle

-No dobrze, a gdzie byś chciała pojechac?-spytał, całując ją w nos.
-Hej James-krzyknęła do niego.-Chodź zatańcz z nami-powiedziała, uśmiechając się szeroko. Ona również erkała na Barney'a, ale Jack go nie znał, więc wolała do wspólnego tańca zaprosić jego ojca.

MrSiM

- Obojętnie gdzie, może gdzieś za granicę, np. do USA do Miami, co ty na to, tam zawsze jest ciepło, więc może byśmy się trochę powygrzewali na słoneczku
- Już idę - uśmiechnął się pod nosem i cieszył się na widok Clary jak tańczy z jego synem, jak już podszedł do nich to za jedną rękę złapał Jack'a, a za drugą Clary i tak tańczyli w trójkę

Jeanelle

-No dobrze, może być Miami, a kiedy byś chciałą tam jechać? W który weekend?-spytał.
Po bardzo energicznym tańcu padli zmęczeni na fotele.
-Jack ma niewyczerpujące zaosby energii-stweidziła, uśmiechając się do James'a.

MrSiM

- W przyszły - uśmiechnęła się do niego i patrzyła mu prosto w oczy
- Ma to chyba po mnie - wziął Jack'a na ręce i położył go na krzesełku
Kiedy zobaczyła z Sashą, że facet, z którym się kochały siedział teraz sam to od razu do niego poszły
- Hej, zapomniałyśmy się przedstawić, jestem Tiffany
- A ja Sasha
- Gabe, miło było was poznać, jak chcecie powtórzyć jakiś numerek to macie mój adres - Gabe podaje numer i adres domu
- Dzięki, na pewno przyjdziemy
- Mam nadzieję
Wzięła Sashę za rękę i poszły na parkiet dalej tańczyć
- To były te dziewczyny z którymi się kochaliśmy?
- Tak, podałem im mój adres, więc się jeszcze z nimi zabawimy
- No to fajnie, szkoda, że ten drań nam przeszkodził
- No racja

Jeanelle

[colordarkblue]Gdy usłyszał, że dziewcyzny się przedstawiają swoimi prawdziwymi imionami, od razu wziłą je niepostrzeżenie do toalety męskiej. Rzucił obie pod ścianę i ryknął:
-Czy wyście totlanie zdurniały!? Czy naprawde jesteście tkaimi idiotkami, by zdradzać sowją tożsamość!?-ryknął. Był wściekły. Przez te idiotki, może wpakować się ponownie do więzienia, więc zaczłą się zastanawiać, czy przypadkiem, nie zerwac z nimi znajomości, i wpakować je do wpierdla. W ramach zemsty, albo je po prostu zabić.[/color]
-Ok, to wezme dyżur w tygodniu, by mi w weekend nie wypadł-powiedział.-To co wracamy do środka?-spytał.

MrSiM

- Spokojnie szefuniu, to już więcej się nie powtórzy
- No, a poza tym to my też mamy potrzeby seksualne, których nam nie dajesz, więc musimy się o to prosić kogoś innego
- To fajnie, ok to możemy iść do środka - poszli na parkiet i zaczęli tańczyć, aby się rozgrzać, bo trochę na tym balkonie byli

Jeanelle

-A co mnie obchodza wasze potrzeby seksualne!?-ryknął.-Osobiście was albo wykastruję, albo zbaiję, jeśli to się kiedykolwek powtórzy, zrozumiano!?-byłcały czerwony ze złości.-Macie myśleć, jak pozbyć się Damena, i całej reszty. Tą zgraję ludzi, wszystkich! Jak się ich wysztskich pozbyć ! A potem okiełznać cała Kanadę! Albo całe Hamilton! -kryzknął.-Mam nadzieję, że zrouzmiałyście, i macie dociec, kto będzie najlepszą ofiarą, na początek, a nie-machnał ręką i wyszedł. Powróciłna sowje miejsce.
Siedziała tak z James i Jackiem.
-Co powiesz Jack? Jak ci się podoba wesele?

MrSiM

- No dobrze panie i władco. Co powiesz na tę dwójkę z dzieckiem co tam siedzą, oni chętnie by się nadali na pierwsze ofiary
- Fajnie tu, jedzenie też jest tutaj dobre
James wziął sok pomarańczowy i nalał Jack'owi, a sobie i Clary po szampanie
Maryla postanowiła ożywić trochę imprezę, więc wskoczyła na stół i zaczęła tańczyć taniec brzucha

Jeanelle

-No tak-powiedział, i zaczłą jakby karmić Beccę koreczkami. Dla osób trzecich, wyglądlai na bardzo zakochaną w sobie parę, i nie mylili by się aż tak bardzo.
-Jeju, patrz na Alex'a i Beccę-szpenął do Jesse, któa flirtowała z Jace'em.
-Oby im się ułożyło-powiedziała.- Co ty taka wgl przygnębiona?
-Chodiz o Wiliama i Sarę, nie żyją.-odpowiedziała.
-O rany, przykro mi-przytuliła ją cuzle.-Posłuchaj, teraz nie możesz o tym myslec. To wesele, tu trzeba się bawić. Chodź zatańćzymy-powiedziałą i wyciągnęła Jean na parkiet. Tańczyły razem.
Podszedł do Damena.
-Cześć, jak się bawisz?-spytał.
-Jest ok, a czemu pytasz?
Zaraz będzie krojenie trortu.-odpowiedział z uśmiechem.-Nie wiem czemu ale mam ogromną ochotę, na coś słodkiego-spojrzął na Jesse.
-Masz na mysli Jesse czy tort?-spytał z złośliwym uśmieszkiem.
Prychnał.
-Oczywiście, że-i tu zrobił przerwę.-Tort, chociaż Jesse tez by była całkiem znośna-zaśmiał się. Damen mu przywtórował.
-Całkiem niezły wybór-powiedział.-Pomyslę nad tym.

MrSiM

[narracja]Nagle zgasły światła i kelnerki zaczęły wnosić tort, z którego świeciły się kolorowe światełka[/narracja]
Luke podszedł z Brit do tortu i zaczęli go razem kroić i nakładać gościom
Ciacho! - Marylka wyskoczyła ze stołu i sama sobie ukroiła dosyć wielki kawałek tortu
Gdy ją zobaczył w akcji to się trochę przestraszył, ale potem podszedł do niej
- Dobrze się czujesz?
- Świetnie, idź weź se kawałek zanim wszyscy zjedzą
Kiedy Marylka powiedziała wszyscy to od razu Barney miał ją na myśli, więc podszedł i wziął jakiś kawałek, który już był ukrojony

Jeanelle

Nałożyła jACK'OWI DUŻY KAWAŁEK TORTU, BO JĄ OTO PROSIŁ, AKURAT STAŁA OBOK bARNEY'A, WIĘC ZAGDAŁA:
-i CO JAK SIĘ BAWISZ?-UŚMIEHCNEŁA SIĘ DO NIEGO ZALOTNIE.
Wzięli sobi epo kawałku i zaczeli się nawzajem karmić.

MrSiM

- Świetnie, tutejsze towarzystwo widać, że sporo wypiło - spojrzał na Marylkę, która jadła już z trzeci kawałek tortu
- A jak ty się bawisz
Kiedy wziął kawałek tortu to nie jadł go tylko smarował nim biust Kate

Jeanelle

Całkiem nieźle-odparła.-Usiadła obok niego, po jej prawej stornie siedział Jack, a obok Jack'a James.- Ymm, niezły ten tort-wskazała widelczykiem na tort.-A wam jak smakuje?-ODEZWAŁA SIĘ PRAKTYCZNIE DO KAŻDEGO Z NICH.
Podszedł do swojej żony.
-Kochanie, nie za dużo przyapdkiem wypiłaś?-rzekł zabierając jej z rak talerz z tortem, i oddając kelnerowi.-Chodź, wyjdziemy się przewietrzyć-wyciągnła ją na balkon.